Przeczytałem artykuł na stronie Forbesa. Zaintrygował mnie tytuł „Pracownicy, uczcie się!” W tekście autor bazując na swoich doświadczeniach nawiązuje do starej prawdy. Przypomina, że po pierwsze nie wszystkie szkolenia mają sens (czytaj są efektywne), a po drugie, że rozwój pracownika to coś więcej niż tylko warsztaty.
Nie o artykuł jednak, a o komentarz pod nim mi chodzi. Niejaki Kolo podzielił się swoim żalem do świata pisząc słowa: „we mnie nikt nie inwestuje”. Odniósł się tym samym do swej krzywdy i niedocenienia go przez pracodawcę.
Jestem trenerem, więc z czysto praktycznego punktu widzenia powinienem oburzyć się na szefa szanownego Kola. Najwyraźniej nie dba o rozwój swoich ludzi, a mnie nie dostarcza zleceń. Powinienem, ale tego nie zrobię…
W zamian za to zaapeluję do szefa i przy okazji innych szefów. Nie wysyłajcie ludzi na szkolenia ot tak. To nie ma sensu. Wy marnujecie pieniądze, oni w tym czasie nie pracują, a ja (i niektórzy inni trenerzy) męczą się grając w grę pod tytułem „jestem tu, bo muszę i teraz baw mnie trenerze”.
Może lepiej zamiast tego postawić sprawę jasno i po dorosłemu. Niech jeden Kolo z drugim dowiedzą się, że za samo siedzenie i pachnięcie nic im się nie należy. O to, żeby ktoś w Kola zainwestował on sam musi się o to postarać. Ot choćby wyszukać interesujący warsztat i pójść z informacją o nim do szefa. Dodatkowo, co ważniejsze, pokazać konkretne argumenty, dlaczego firma ma wydać niemałą kasę i zainwestować w tego konkretnego Kola. Warto też, aby szef w takiej umowie określił warunki, które wspomniany Kolo ma po ukończeniu szkolenia spełnić.
Moim zdaniem, to pierwszy krok ku dobremu w odwiecznym wyzwaniu jakim jest efektywność szkolenia. Kto powiedział, że trzeba szkolić wszystkich? Skąd ten pomysł, żeby na siłę rozwijać tych, którzy wolą się z dnia na dzień zwijać? Nie chcą to nie. To ich decyzja. Owszem, warto dać szansę, ale ciągnąć za rękę, namawiać czy wypychać gdzieś? Po co?
Jeśli dla kogoś to brzmi zbyt okrutnie, dodam, tytułem wytłumaczenia, że zaangażowania nie da się zbudować ciągnąc za rękę. Chyba, że celem jest kolejna gra pod tytułem „jestem tu, bo mnie zatrudniłeś, więc teraz mnie motywuj do pracy”.
Maciek Cichocki, Trener & Właścieciel
Mogę Móc
http://mogemoc.pl/
Słynne powiedzenie o „obdartym łbie” oraz o nieszczęściu w miłości w przypadku grania w karty – dziś już nie sprawdza się. Przynajmniej w mojej praktyce trenerskiej i coachingowej.
XXI wiek należy, po blisko stu latach królowania IQ, do inteligencji emocjonalnej. W trudzie codzienności, kiedy załatwiamy codziennie setki spraw, podejmujemy tysiące decyzji, którymi potem musimy zarządzać i jeszcze nierzadko mamy do czynienia z dziesiątkami twarzy – sami zmuszamy się (a może to okoliczności wymuszają na nas?) do przyjmowania na siebie dużej ilości wiedzy.
Słynne powiedzenie o „obdartym łbie” oraz o nieszczęściu w miłości w przypadku grania w karty – dziś już nie sprawdza się. Przynajmniej w mojej praktyce trenerskiej i coachingowej.
XXI wiek należy, po blisko stu latach królowania IQ, do inteligencji emocjonalnej. W trudzie codzienności, kiedy załatwiamy codziennie setki spraw, podejmujemy tysiące decyzji, którymi potem musimy zarządzać i jeszcze nierzadko mamy do czynienia z dziesiątkami twarzy – sami zmuszamy się (a może to okoliczności wymuszają na nas?) do przyjmowania na siebie dużej ilości wiedzy.